Krem sułtański. Dla mojego pokolenia jeden z kultowych deserów PRL-u. Prosty, bardzo szybki, mega słodki, powrót do smaków dzieciństwa, kiedy szczytem marzeń był blok lubuski albo czekoladopodobny. Bita śmietana, rodzynki, trochę rumu, kakao i bezy – tak niewiele, a tyle szczęścia 😉 Pamiętam taki bar kawowy w Poznaniu – Kociak – krem sułtański był jedną z żelaznych pozycji w menu i genialnie poprawiał humor.
Składniki:
- 0,5 l śmietany kremówki, co najmniej 30%, może być 36%
- 3-4 łyżki kakao (tego prawdziwego, nie rozpuszczalnego ;))
- garść płatków migdałów
- 1 łyżka cukru pudru (możecie dać więcej, ale będzie baaardzo słodko)
- kilka małych bezików
- 2-3 łyżki rodzynek
- pół szklanki rumu
- rurki waflowe do dekoracji (opcjonalnie)
Wykonanie:
Rodzynki zalać rumem i lekko podgrzać, żeby nasiąknęły, odstawić do wystudzenia. Kremówkę ubić na sztywno z cukrem pudrem. Bitą śmietanę podzielić na pół. Do jednej części dodać kakao i dokładnie wymieszać. Bezy pokruszyć na mniejsze kawałki. Na dno pucharków wyłożyć krem kakaowy (możecie do niego dodać trochę rumu z rodzynek, ale uwaga na ilość, bo krem się rozluźni). Teraz posypać pokruszonymi bezami. Na warstwę bez wyłożyć bitą śmietanę. Posypać rumowymi rodzynkami i płatkami migdałów. Krem sułtański można dekorować resztą pokruszonych bez, rurkami waflowymi etc.